– Ubezpieczenie może uratować naszą firmę przed bankructwem. Im większy biznes, tym więcej do stracenia – uważa Grzegorz Wiśniewski z kancelarii brokerskiej City Brokers Investment, specjalizującej się w ubezpieczeniach dla firm transportowych.

Mikołaj Radomski: Czy często spotyka się pan z sytuacją, że z powodu jakiegoś zdarzenia, na wypadek którego można było się wcześniej ubezpieczyć, firma transportowa wpada w poważne kłopoty?

Grzegorz Wiśniewski: Niestety, dość często mam takie doświadczenia. Opiszę jeden z ostatnich przypadków. Właściciel firmy, dobrze prosperującego przedsiębiorstwa transportowego, który od lat nie miał urlopu, postanowił po sześciu latach wyjechać na wakacje.

Firmę zostawił pod opieką swoim pracownikom. W tym czasie jego kierowca transportował telewizory do Wielkiej Brytanii. Ich wartość była oceniana na 600 tys. zł. Gdy kierowca dojechał na miejsce, ze względu na drobne opóźnienie nie został wpuszczony na rozładunek. Oczywiście poinformował o tym dyspozytorkę. Natomiast ona, zamiast zainterweniować, skontaktować się z właścicielem, punktualnie o godz. 16.30 zamknęła laptopa. Wyszła z biura, zostawiając drogocenny transport na pastwę losu.

Kierowca zaparkował na noc przy autostradzie. Tam został uśpiony za pomocą często wykorzystywanej i dobrze znanej policji metody – wpuszczenia gazu do kabiny. Gdy się obudził, plandeka została odpowiednio wykrojona. Połowy sprzętu już nie było. Prawdopodobnie ktoś powiązany z firmą odbiorcy dał cynk grupie przestępczej. Powstała duża szkoda…

 

Cały wywiad na: www.fleetguru.eu/biznes

EnglishLietuvių kalbaPolskiРусский